21 września 2018 roku w Galerii „Artyści Młodym” w Młodzieżowym Domu Kultury nr 1 w Tychach odbył się wernisaż, na który wiele osób od dawna oczekiwało. Wernisaż ten zatytułowano: „Dwa oblicza sztuki, czyli o spojrzeniu ojca i córki”. Zaprezentowano tutaj prace, nieżyjącego już, wybitnego śląskiego malarza, grafika, portrecisty i wykładowcy akademickiego – Jana Nowaka oraz malarki, a zarazem córki artysty, Katarzyny Nowak-Zagórskiej.

     Pan Jan Nowak przeszedł do historii jako autor klimatycznych obrazów, rysunków, grafik i plakatów, których motywem przewodnim byli najczęściej cyrkowcy, uliczni muzykanci, górnicze orkiestry i zwyczajni ludzie przedstawiani na industrialnym tle. Uprawiał on wymagającą szczególnej wiedzy i zdolności grafikę warsztatową: litografię, akwafortę, akwatintę, mezotintę i suchą igłę. Jego prace były przedstawiane na licznych rodzimych wystawach indywidualnych i zbiorowych (Katowice, Bielsko- Biała, Koszalin, Kołobrzeg, Wrocław, Kraków), jak również za granicą (Rzym, Barcelona, Bruksela, Monachium, Algieria, Australia, Japonia, USA).

 

     Artysta mieszkał 50 lat w Tychach i to miejsce z pewnością wywarło wpływ na jego prace, w których można odczuć pewną nostalgię, melancholię, ale i sympatię oraz życzliwość dla przedstawianych postaci i miejskich krajobrazów. Pan Jan, absolwent ASP w Krakowie oraz Wydziału Grafiki katowickiej filii tejże uczelni, przez wiele lat był także wykładowcą grafiki i dał się zapamiętać jako zaangażowany, dzielący się wiedzą oraz oddany studentom mentor. Potrafił też ująć na obrazach osobowość ludzi, których malował. Jego portrety znajdują się w kolekcjach prywatnych oraz w zbiorach muzealnych w Sao Paulo, Waszyngtonie i Warszawie.

     W trakcie wernisażu udało mi się zamienić kilka zdań z Panią Katarzyną – absolwentką Wydziału Grafiki w Katowicach należącego do ASP w Krakowie. Jej obrazy szczególnie przypadły mi do gustu ze względu na ich pastelowe kolory, lirycznie przedstawione kwiaty, motyle, orientalne ptaki i romantyczne pejzaże. Prace malarki prezentowano na wystawach indywidualnych (Tychy, Mikołów, Siemianowice Śląskie, Zawiercie) oraz zbiorowych w kraju i za granicą (Ostrawa, Nowy Jork). Pani Katarzyna dostarczyła wielu materiałów na poczet organizacji wystawy, wybrała osobiście obrazy, które uważa za najlepsze z kolekcji własnej oraz swojego taty. Wybór nie był łatwy ze względu na sporą ilość dzieł, ale udało się stworzyć spójną całość, która przybliżyła twórczość obu artystów.

Agnieszka Fiszer: Obecna wystawa w Galerii Artyści Młodym w MDK 1 w Tychach jest drugą w całej historii, gdzie prezentowane są jednocześnie obrazy Pani i Pana Jana. Jak się Pani z tym czuje?

Katarzyna Nowak-Zagórska: Bardzo dobrze. Ja miałam na taką wystawę zamysł już dawno temu. Nawet z Panem Łukaszem Pudełko, który był dyrektorem Miejskiej Galerii Sztuki „Obok” żeśmy to planowali, planowali, a jakoś tak się potem sprawa rozeszła.

A.F.: A teraz się udało.

K.N-Z.: Tak, udało, ale to już w innym miejscu, z innymi osobami. Ale faktycznie już kiedyś ten pomysł powstał.

A.F.: Chciałabym się teraz trochę cofnąć do czasów Pani dzieciństwa i młodości…

K.N-Z.: Boże, ja już nie pamiętam…(śmiech)

A.F.: Zaciekawiło mnie, jak Pani wtedy, jako dziecko, odbierała twórczość taty i fakt, że był on artystą. I jak wpłynęło to na Pani drogę życiową.

K.N-Z.: Myślę, że na pewno wpłynęło. Gdyby tata był innego zawodu, to może nie byłabym plastyczką, a może bym była. Trudno mi na to odpowiedzieć. Dla mnie to było takie oczywiste i naturalne. Nie było to, że o! tata jest artystą! Po prostu tata to robił, inny tata robił co innego.

A.F.: A kiedy odkryła Pani w sobie ten talent i to, że chce Pani pójść tą ścieżką, a nie zupełnie inną?

K.N-Z.: Aj, to późno, późno. Dopiero w szkole średniej taką decyzję podjęłam. No, w dzieciństwie każdy rysuje bardzo fajnie, bo dzieci mają taką swoistą wrażliwość, ale trudno wtedy coś prognozować, prawda?

A.F.: To było jakieś liceum plastyczne?

K.N-Z.: Nie, liceum ogólnokształcące, do Kruczka chodziłam (I L.O. im. L. Kruczkowskiego w Tychach). Potem trochę tata mnie przygotowywał – miałam ustawione martwe natury albo rysowałam modela.

A.F.: Czyli tata był też dla pani nauczycielem, mentorem?

K.N-Z.: Tak, w kwestii przygotowań. Bo trzeba było mieć, wiadomo, zawsze teczkę z pracami. Swoje też miałam szkice, obraz jeden trzeba było pokazać, żeby do egzaminu być dopuszczonym. A potem wiadomo, egzamin to jest teoria i praktyka, język, historia sztuki – no i rysunek, malarstwo na egzaminie.

A.F.: Na Pani stronie internetowej znalazłam takie słowa, przypuszczam, że one są Pani autorstwa:

„Maluję w odpowiedzi na brutalność codzienności, na szarość i brud otoczenia. Bogactwo żywych, wiecznie zmieniających się form natury jest moją inspiracją. Formy te nie są jednak tylko obrazem ogrodu, łąki, bukietu, czy martwej natury. Są marzeniem o kolorze, świetle i powietrzu.”

Takie poetyckie słowa.

K.N-Z.: To są moje słowa. Bardzo często cytowane. Dawno je kiedyś gdzieś powiedziałam…A! Już wiem, gdzie! To było, zdaje się, w Gazecie Śląsk – w takim artykule o mnie i taką myśl tam wtedy wyraziłam. Bo to też pan przeprowadzał ze mną rozmowę, tak jak pani teraz ze mną. I ten cytat wszyscy bardzo lubią przytaczać.

A.F.: Takie mam odczucia, że pasuje do tych obrazów, że je odzwierciedla.

K.N-Z.: Tak.

A.F.: Zastanawia mnie, jakie Pani towarzyszą emocje w trakcie malowania, z jakimi podchodzi Pani do płótna? I czy się Pani zastanawia, jakie wrażenia artystyczne chciałaby Pani wywołać u odbiorców?

K.N-Z.: Nigdy. A gdy podchodzę do pustego płótna, to się denerwuję – o matko, jak zacząć? A jak się już zacznie, to potem samo idzie. Człowiek tak trochę rządzi tym obrazem, a obraz też nim. Też przypadkowe sytuacje nieraz się stają na płótnie i one są przyjmowane przeze mnie. A jeśli mi nie odpowiadają, to przemalowuję. Jak maluję, to mój mąż mówi: znowu coś innego? A ja na to: to jest ten sam obraz. A jak go maluję, to ciągle jest jakaś ewolucja, ciągle jakieś zmiany, zamalowywanie części. Może to i mogłoby być pięć obrazów w tym jednym. Człowiek musi pracować dotąd, aż jest z tego w miarę jakoś – nie tyle zadowolony – ale powie sobie: ok, skończyłam. Inaczej można by malować w nieskończoność. Kiedyś trzeba powiedzieć dość.

A.F.: Można by powiedzieć, że pod tymi warstwami wierzchnimi, pod spodem, jest jeszcze coś ukryte?

K.N-Z.: Jest dużo, tak.

A.F.: Tak jakby przeistaczanie się z poczwarki w motyla przez kolejne stadia…

K.N-Z.: W pewnym sensie tak, choć czasem i odwrotnie…

A.F.: Pani ojciec mieszkał w Tychach przez 50 lat, Pani również tutaj mieszka i tworzy. Ciekawi mnie, co w tym mieście jest takiego, że tutaj właśnie zdecydowała się Pani „zapuścić korzenie”? Czy to miasto inspiruje?

K.N-Z.: Eh… W sumie to tak było, że to, że tata zamieszkał w Tychach było przypadkową sprawą, bo tutaj akurat było mieszkanie, które w jakiś sposób sobie załatwił. Nie wiem dokładnie, jak to się wtedy odbywało. Byłam dzieckiem małym, jak się tu wprowadziliśmy i tak zostało – zostaliśmy. Polacy mają to do siebie, że się zagnieżdżają, „zapuszczają korzenie” – nawet tam, gdzie nie bardzo im się podoba. Może chcieliby coś zmienić, ale nie jest to takie proste. To gdzieś w Ameryce ludzie tak migrują, pakują torbę i ruszają do innego stanu, bo tam dostali pracę i to nie jest dla nich problemem.

A.F.: Myślę, że szczególnie tutaj (na Śląsku) taka jest nasza mentalność, że nawet – wyjedzie się na studia, to często się jednak wraca. I my, Ślązacy, jesteśmy bardzo zżyci z rodziną. I to jest dla nas duża wartość.

K.N-Z.: Tak, jasne! Zgadzam się. Zauważam też, że im człowiek starszy, tym bardziej sobie ceni, że tu ma groby rodzinne na cmentarzu. Gdyby wyjechał – trudniej byłoby je odwiedzać, posprzątać i zapalić znicz. Tu jest mama, rodzice, którymi trzeba się zająć. Czasem może by się chciało coś zmienić, ale życie inaczej to urządza, prawda?

A.F.: Dokładnie. Z mojej strony to wszystkie pytania. Dziękuję za rozmowę.

KN-Z: Dziękuję również.

Wystawa w MDK 1 w Tychach potrwa do 28 października 2018. Zapraszamy serdecznie!

Agnieszka Fiszer: psycholog, coach oraz miłośniczka kultury i sztuki

o180 Kreatywnie Pozytywnie - Agencja Reklamowa
Baner_Meble_Hubertus

Używamy Cookie

Ta strona używa cookie
zgodnie z ustawieniami
Twojej przeglądarki.
Czytaj więcej

Wyrażasz zgodę?

TAK
NIE